Zlot na 100-lecie skautingu
Kielce 2007
 
“Jeden świat - jedno przyrzeczenie”.
 
Tegoroczny sierpień miał dla polskich harcerzy wymiar szczególny. Podobnie zresztą jak dla harcerzy z całego świata. To właśnie przed stu laty, w roku 1907 odbył się pierwszy obóz skautowy, pod przewodnictwem Roberta Baden-Powella. Miejscem spotkania była brytyjska wyspa Brownse’a, gdzie zgromadzili się pierwsi skauci.
 Minął wiek. Pomysł “Bi-Pi” okazał się “strzałem w dziesiątkę” dla wielu pokoleń młodych ludzi. Także dla tych, którzy wybrali się w sierpniu do Kielc - miasta w Polsce Centralnej, leżącym na skraju malowniczych Gór Świętokrzyskich. Kielce bowiem stały się miejscem międzynarodowego zlotu organizowanego przez ZHP, w ramach obchodów 100-lecia skautingu.


 „Jeden świat  jedno przyrzeczenie” - pod takim właśnie hasłem zjechali się młodzi ciałem i duchem z całego świata. Byli więc obecni harcerze z USA i odległej Japonii; byli również skauci z Rosji, Włoch, Mołdawii i Hiszpanii... Nie zabrakło w tym gronie harcerzy z Kazachstanu, którzy przybyli w 10-osobowej grupie. Korzystając z ostatnich dni wakacji wybrałem się do Kielc, zastając świetnie zorganizowane przedsięwzięcie. Miasteczko zlotowe było przygotowane wręcz wzorcowo do wszelkich harców, gier terenowych i zajęć praktycznych. Szybko też znalazłem grupę “Stepowych Orłów”, którzy obozowali razem z poznańską “Błękitną Czternastką” - zaprzyjaźnioną drużyną z Chorągwi Wielkopolskiej. Niestety, ogrom proponowanych na zlocie zajęć nie pozwolił nam na dłuższe rozmowy. Dlatego obserwowałem naszych dzielnych harcerzy trochę “z boku”, podpatrując jak sobie radzą.


 Muszę przyznać, że największe wrażenie wywarła na mnie atmosfera kieleckiego zlotu. Skauci z całego świata udowodnili, że potrafią dzielić się radością z innymi, a na braterską pomoc można było liczyć zawsze i wszędzie. Na terenie miasteczka rozlokowano pięć głównych punktów programowych, które przyciągały harcerzy swoją ofertą. I co ciekawe - na każdym z nich - spotkałem “oznaki bytności” “Stepowych Orłów”. Dużym zainteresowaniem cieszyła się ściana wspinaczkowa, oraz... (!) latanie balonem. Wśród bardziej praktycznych umiejętności instruktorzy prowadzili zajęcia z udzielania pomocy przedmedycznej, fotografii, gotowania, szycia, a także zdobywania umiejętności interpersonalnych.



Różnorodne zajęcia zmęczą każdego. Nic więc dziwnego, że harcerzy z Czkałowa spotkałem tuż przy barze serwującym polską kuchnię. Dopiero wtedy mieliśmy okazję dłużej porozmawiać. Zapytałem krótko: “co najbardziej podoba ci się na zlocie”? Artiomowi - najmłodszemu z grupy - szczególnie zostały w pamięci różnokolorowe chusty harcerzy z całego świata. Był też pod wrażeniem braterskiej atmosfery panującej w miasteczku. Wowie podobały się fajerwerki, które zabłysły na niebie z okazji otwarcia zlotu. Żenia i Marina nawiązały nowe przyjaźnie z harcerkami z Poznania. A Sasza - najstarszy harcerskim stażem - dostał stopień instruktorski. Wszyscy byli zadowoleni, zwłaszcza że wieczorami można było posłuchać koncertów piosenki harcerskiej. Wśród zlotowiczów znaleźli się też tacy, którzy bez problemu dogadali się z naszymi “Orłami”. Do wspólnego obozowiska zawitali młodzi skauci z Kazania i Omska, którzy piosenkami i zabawami dali poznać się z jak najlepszej strony. Mnie jednak, jako nauczyciela polskiego, zadowolił fakt, że “Stepowe Orły” miały kontakt z żywym językiem polskim, przez co odrabiały swoją “pracę domową” zadaną na wakacje. Co więcej, niektórzy z nich przyrzekli, że zaraz po letniej przerwie pojawią się na zajęciach odbywających się w Domu Kultury Polskiej.
 Mam nieodparte wrażenie, że kielecki zlot był dla czkałowian czymś naprawdę ważnym, a doświadczenia które zdobyli w Polsce, w najbliższej przyszłości zaprocentują w rozwoju harcerstwa w Kazachstanie.

dh Marcin Wociór

Hosted by uCoz